GDY SOKI TWÓRCZE NIE CHCĄ PŁYNĄĆ, czyli o blokadzie kreatywności
Każdy z nas dobrze zna ten stan, kiedy jego głowa przypomina pustynię. Godziny spędzone na gmeraniu w piasku zakończone fiaskiem, suchość w gardle i naiwne oczekiwanie na deszcz natchnienia. To część codzienności, z którą jednak trzeba dość szybko się rozprawić. Szczególnie, gdy praca polega w dużej mierze na tym, by być kreatywnym.
Jestem ciekawa (Marta) jak inni radzą sobie z opisanym stanem. Napisałam kilka zdań o tym co sama robię, a potem poprosiłam całe Creative Flow, by zdradzili jakie są ich patenty. Oto materiał, który od nich dostałam.
MARTA
Dobre pomysły rzadko przychodzą mi do głowy wtedy, gdy zbyt uporczywie ich poszukuję. Najczęściej dzieje się to nieoczekiwanie. Jako chorobliwy „notowacz” staram się zawsze mieć przy sobie narzędzia do utrwalenia tego, co rodzi mi się w głowie i co uważam za warte podzielenia się z innymi. Dzięki temu stwarzam dla siebie bazę, z której mogę korzystać zawsze wtedy, kiedy tego potrzebuję. Jeśli czuję się szczególnie „twórczo zablokowana” lubię się zmęczyć. Wysiłek fizyczny oczyszcza głowę i robi miejsce na wartościowe treści. Uwielbiam także stymulujące intelektualnie rozmowy, bo są niezwykle efektywne. Każdemu polecam także książki, gdy brakuje inspiracji, nigdy nie zawodzą.
AGNIESZKA
Banki zdjęć/google/przyroda/piękne widoki.
ANETA
Najwięcej ciekawych pomysłów wpada mi do głowy, wtedy, gdy robię coś dla przyjemności: gorąca kąpiel z pachnącymi dodatkami przy świecach, czy spacer z moimi dwoma psiakami. A z tych mniej przyjemnych okoliczności natury – gdy jadę samochodem lub stoję w korku słuchając muzyki, wtedy zazwyczaj nachodzi mnie wena twórcza.
JAKUB
Faza 1 – Mała blokada = walimy głową w biurko.
Faza 2 – Blokada umiarkowana = wstajemy, podchodzimy do najbliższej ściany i przy jej użyciu nieznacznie modyfikujemy rytuał Fazy 1.
Faza 3 – Mega Blokada = Kiedy wszystkie sposoby zawiodą trzeba iść na spacer.
Zwykle pomaga 😉
JULEK
Niezwykle dużo daje mi „przespanie się” z problemem. Pozwala to odświeżyć zmęczony umysł, a także spojrzeć na projekt z innej perspektywy, jednakże najlepszym sposobem doraźnym jest dla mnie przeglądanie dzieł z pogranicza sztuki i designu. Pokazują mi one że do każdego projektu podejść można z niezliczonej wręcz ilości stron. Dzięki temu mogę zadać sobie pytanie: A co gdybym spojrzał od nowa i spróbował inaczej? Należy również pamiętać że rozmowa z innymi ludźmi, małe konsultacje osób spoza projektu na którym się „zafiksowaliśmy” również poszerza horyzont. Najważniejsze jest jednak, żeby nie wpadać w złość/smutek. Prędzej czy później nadejdzie kreatywny czas.
MATEUSZ
Zaczynam od wkładki dousznej. Muzyka jest dobra, żeby podczas flauty na morzu pomysłów zaczerpnąć haust powietrza i zanurkować w głąb siebie. Sięgnąć na oślep. To, czego nie widać na powierzchni może ujawnić się tuż pod nią. Żeby ujrzeć mgliste zarysy przyszłości, tego, co ma dopiero zostać stworzone, spoglądam wstecz, na przebytą drogę. Zerkam, dokąd dalej prowadzi. Chwytam się najmniejszego skojarzenia, buduję z niego obraz, do niego dokładam następne, by wspiąć się na budowany stos, wyżej i wyżej. W najlepszym przypadku zatknę na szczycie flagę zdobywcy, w najgorszym, wszystko runie i będzie można zacząć jeszcze raz. W ostateczności, jeśli inne metody nie skutkują i jest już bardzo źle, w samym środku poczucia bezsilności budzi się irytacja, żarząca iskra gniewu. Pozostaje ją wtedy rozdmuchać i spożytkować energię.
ADAM nie odpowiedział. Wszyscy podejrzewamy, że pozostaje w wiecznym stanie flow 🙂